Barszcz czerwony – pyszny, rubinowy i aromatyczny.

Święta za pasem, w większości z naszych domów jak co roku zagości jedna z moich ulubionych polskich zup – barszcz czerwony. Podzielę się z wami przepisem według którego zawsze robiło się go u mnie w domu, ale lekko podrasowanym przeze mnie. Efekt jest świetny ale sam barszcz jest też trochę niecodzienny. Dlaczego? O tym już za chwilkę.

Za barszcz zabierz się dzień wcześniej.

Żeby wydobyć z buraków maksimum smaku, częściowo przygotowaną zupę odkładamy w chłodne miejsce na całą noc, a na następny dzień kończymy przygotowanie przez podgrzanie i finalne przyprawienie. Poza smakiem zyskujemy również fantastyczny rubinowy kolor.

Buraków ma być więcej niż wywaru.

I kropka. Chcesz żeby zupa była dobra i esencjonalna? W garnku wypełnionym po brzeg, wywaru ma być nie więcej niż 4/5 pojemności. Buraki kosztują 2 złote. Naprawdę te kilka kilo więcej nie szarpnie Cię za kieszeń a efekt będzie o niebo lepszy.

Przed gotowaniem upiecz buraki

Dzięki upieczeniu warzyw przed dalszą obróbką również wydobywamy smak, słodycz i kolor. Efekt jest znacznie lepszy porównując do tego robionego z buraków surowych.

Dawaj Malina!

(Ilość ponownie orientacyjna – z tych proporcji wyjdzie Ci około 2.5 – 3 litry barszczu) Podaję przepis na barszcz tradycyjny. Jeśli zależy nam na postnym, usuwamy dodatki mięsne – podane na końcu listy. Aby nie utracić na smaku możemy wtedy zaaplikować nieco więcej suszonych grzybów

  • Buraki – 6 kg (postaraj się kupić je na targu nie w dyskoncie)
  • Jabłka – 3 szt
  • Jarzyny na wywar (marchew, seler, cebula, czosnek, por, pietruszka, zioła – jednym zdaniem – sprzątamy lodówkę)
  • Liść laurowy
  • Ziele angielskie
  • Kilka goździków
  • Grzyby suszone -garść (lub woda z gotowania suszonych grzybów – jeśli akurat szykowaliśmy farsz do pierogów lub uszek)
  • Czosnek – 5 ząbków
  • Koper – duży pęczek (to ten niecodzienny dodatek o którym wspominałem)
  • Ocet spirytusowy – 2 łyżki
  • Sól, pieprz, cukier
  • Zakwas buraczany (do smaku, ja używam na taką ilość około 1 – 1.5 litra aby barszcz był fajnie kwaśny)
  • Porcja rosołowa do wywaru (pomijamy w wersji postnej)
  • Kawałek wędzonki (boczek, żeberko) (pomijamy w wersji postnej)

Wykonanie:

W pierwszej kolejności umyte i z grubsza ogarnięte buraki kładziemy na blachę do pieczenia i blachę zawijamy folią aluminiową. Nie zrozumiem nigdy fenomenu ludzi którzy szorują je szczotkami i zawijają każdy z osobna w folię. Skórkę i tak będziemy obierać a pieczenie na blaszce zawiniętej folią daje dokładnie taki sam efekt (sprawdzałem!). Chyba że cierpisz na nadmiar wolnego czasu i nie wiesz jak go inaczej wykorzystać, wtedy szoruj i zawijaj! Takie buraki pieczemy około 2 godzin (w zależności od wielkości, sprawdzamy czy miękkie nakłuwając patyczkiem do szaszłyków). Upieczone studzimy aby dało się obrać i obieramy, krojąc przy tym na mniejsze kawałki.

W czasie gdy buraki się pieką, szykujemy wywar. Sytuacja nie jest skomplikowana. Zalewamy warzywa, liść laurowy, ziele, grzyby (lub wodę z grzybów) oraz mięso (jeśli używamy) wodą. Wody ma być maksymalnie tyle co warzyw, nie skąpmy – chcemy żeby było smacznie i na bogato. Gotujemy to na średnim ogniu. Wystarczy już godzina, ale zazwyczaj będzie to trwało dłużej – tyle co pieczenie buraków, bardzo dobrze wywar będzie lepszy.

Pokrojone buraki wsadzamy do dużego garnka, i zalewamy przecedzonym wywarem maksymalnie do 4/5 objętości. Buraki mają wystawać. Na tę chwilę nie przyprawiamy solą – może to mieć zły wpływ na kolor gotowej zupy więc zostawimy to na sam koniec. Dodajemy dwie łyżki octu i podgrzewamy do osiągnięcia „prawie wrzenia”. Ważne! Od teraz pilnujemy aby nasz wywar się nie gotował ale był „na granicy”. Ocet nie ma za zadania zakwaszać barszczu ale pomaga zachować kolor. Trzymamy zupę w takim stanie „prawie wrzenia” przez około 20 minut. Wyłączamy palnik, dodajemy jabłka pokrojone w ćwiartki i przykryty garnek odkładamy w chłodniejsze miejsce na noc.

Na następny dzień

na kilkadziesiąt minut przed podaniem barszcz stawiamy ponownie na gazie i ponownie doprowadzamy do stanu „prawie wrzenia”, jednak tym razem od razu redukujemy moc palnika na małą. W tym momencie możemy odcedzić naszą zupę i przyprawić ją do smaku, trzymając na lekkim ogniu aby była gorąca. Dodajemy zakwas buraczany, cukier (około dwie łyżki), pieprz, sól. Polecam dodawać sól na samym końcu, zakwas bywa słony sam w sobie – łatwo o niespodziankę.

Czas na dwa małe szczegóły które sprawią że wasz barszcz zmieni kompletnie swój charakter. To tak jakby przesiąść się z Toyoty Auris do Porsche 911 GT. Do środka dodajemy (stopniowo) starty na małych oczkach czosnek, oraz sporą ilość siekanego kopru. Czosnek ma być dobrze wyczuwalny ale nie nachalny – musicie zdać się na swój smak.

Gotowe! Gratulacje, możesz teraz siadać do Wigilii i gwarantuję że Twoje Porsche zrobi na wszystkich wrażenie!

One thought on “Barszcz czerwony – pyszny, rubinowy i aromatyczny.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.